zupa grzybowa . najlepsza na świecie!
zupa, która bije rekordy popularności, co roku jest „jeszcze lepsza” i „tak pyszna jeszcze nigdy nie była”. zawsze jest jej za mało, i zawsze ktoś prosi o kolejną dokładkę { mimo, że zwykle jest mnóstwo innych pyszności }.
*
tę zupę grzybową u mnie w domu rodzinnym, i w moim obecnym, robi się dokładnie jeden raz w roku : na Wigilię. rzadko zostaje choć odrobina na drugi dzień, a jeśli – zawsze są o nią bitwy. w tym roku złamałam tradycję i robię zupę grzybową również na styczniowe obiady, to już trzeci raz w tym sezonie!
niewiarygodnie wręcz pyszna, lekko kremowa, z ogromną ilością grzybów, długo „warzona”… w podstawowej wersji wegetariańska, lekko zabielona najpyszniejszą śmietaną z dobrego źródła. łatwa do adaptacji w wegańską – można pominąć śmietanę, albo zastąpić ją wegańską śmietanką z nerkowców….
ps. bez zabielania również jest boska!
to co, zachęceni?
to jest absolutnie najlepsza zupa grzybowa jaką kiedykolwiek jedliśmy.
składniki
-
150 g suszonych podgrzybków { najlepiej całych kapeluszy, mogą być z nóżkami }
-
10-15 g suszonych borowików
-
3 marchewki
-
2 pietruszki { korzeń }
-
2 cebule złote, duże
-
kawałek selera { korzenia }
-
10 kulek ziela angielskiego
-
10 ziaren pieprzu
-
2 liście laurowe
-
2 łyżeczki oliwy albo dobrego oleju { w wersje wegetariańskiej może być mało klarowane }
-
2 łyżki soku z cytryny
-
świeżo mielony pieprz
-
sól
-
dobry, bezglutenowy sos sojowy
-
75 ml dobrej śmietany z pewnego źródła, albo wegańskiej śmietanki np. z nerkowców { opcjonalnie }
do podania
-
koperek
-
ulubiony makaron
przygotowanie
grzyby namaczam w ciepłej wodzie – w około 3 litrach wody, przez półtorej godziny.
po tym czasie dodaję przyprawy – ziele angielskie, liście laurowe i pieprz ziarnisty. zagotowuję, zmniejszam ogień i gotuję powoli do lekkiej miękkości grzybów – około 1 godziny, czasem półtorej.
wszystkie warzywa myję, obieram cienko, jeśli są wielki – np. marchewki – przekrajam na części.
kiedy grzyby są pawie miękkie, dokładam warzywa do garnka, dodaję sól i oliwę. gotuję jeszcze minimum godzinę – im dłużej, tym lepiej, pod przykryciem, na wolnym ogniu.
kiedy warzywa są miękkie, a wszystko porządnie i długo pogotowane, zostawiam do przestygnięcia.
odcedzam zupę, zachowując grzyby.
grzybowe kapelusze kroję w cienkie paseczki – takie, jak chcę widzieć na talerzach. grzybów jest dużo i będzie ich mnóstwo w zupie.
czasem kiedy uważam, że to za dużo, odkładam część grzybów i robię z nich farsz – np. do krokietów czy pasztecików z ciasta francuskiego.
pokrojone grzyby trafiają z powrotem do garnka z przecedzoną zupą.
zagotowuję raz jeszcze i dosmaczam: sól, świeżo mielony pieprz, sok z cytryny, odrobina dobrego sosu sojowego… czasem jeszcze sól, albo jeszcze pieprz. kiedysmak wydaje się idealny, gotuję bardzo powoli przez kolejne kilka minut. takie wolne gotowanie wygładza smak i łączy go całość.
jeśli zabielam zupę – to jest ten moment. mieszam w kubeczku śmietanę { albo śmietankę wegańską }, dodaję kilka łyżek gorącej zupy, mieszam dalej jeszcze kilka łyżek, dokładne wymieszanie – i wlewam do garnka z zupą. mieszam całość, rozprowadzam dokładnie bielsze smugi…
zupę ze śmietanką lubię jeszcze krótko zagotować, żeby – znowu – smak się wygładził.
serwuję w talerzach czy miseczkach, z ulubionym makaronem. niektórzy wolą mnóstwo makaronu, inni symbolicznie…
można też zupełnie bez makaronu – w zupie jest mnóstwo grzybów, jest co jeść 😉
po wierzchu posypuję koperkiem, pokrojonym drobniutko…
pyszności Wam życzę, ta zupa nie ma sobie równych!