tiramisu…
klasyczny, prawdziwie włoski, kremowy i aksamitny deser… to nie ciastko!
deser przygotowujemy i podajemy w pucharkach. można przygotować w dużym naczyniu – wtedy do nakładania potrzebna będzie łyżka. uprzedzam : nałożone porcje nie będą pięknie wyglądały.
tak właśnie ten deser podaje się w porządnych restauracjach we włoskich miastach : ma być kremowy i aksamitny. ma się rozpływać w ustach. nie musi wyglądać…
włoskie tiramisu ma niewiele wspólnego z tym, co można spotkać w naszych kawiarniach : ze sztywną, trzymającą formę kostką ciastka… to jest deser o przecudnej, wręcz niebiańskiej harmonii smaków, aksamitnej teksturze, lekki jak chmurka. kto raz spróbuje tego klasycznego – zazwyczaj przepada bez reszty…
składniki ( na 4 duże porcje lub 6 mniejszych )
-
100 ml mocnej kawy espresso { może być prawdziwe espresso albo z kawy rozpuszczalnej: 3 łyżeczki kawy i 100ml wody }
-
1 łyżka likieru Irish Cream lub kawowego { opcjonalnie }
-
75 g biszkoptów podłużnych 'lady fingers’
-
4 duże żółtka
-
80 g drobnego cukru
-
250 g serka mascarpone
-
1 laska wanilii
przygotowanie tiramisu
tiramisu przygotujemy kilka, a nawet kilkanaście godzin wcześniej – najwygodniej zrobić to poprzedniego dnia wieczorem i odstawić na noc do lodówki. wtedy nasączone kawą biszkopty cudownie się zmacerują, i połączą z kremem, którym są otulone.
najpierw zaparzam kawę espresso, aby zdążyło przestygnąć.
kawę studzę, do chłodnej dodaję łyżkę likieru i mieszam.
wlewam kawę do większego naczynia, najlepiej o płaskim dnie – takiego, aby zmieścił się w nim biszkopt położony na dnie.
pojedynczo, wkładam każdy biszkopt do naczynia i zanurzam w kawie. czekam 2 sekundy i odwracam na druga stronę. czekam kolejna sekundę i wyjmuję biszkopt – nie powinna z niego wyciekać kawa. jeśli kawa cieknie z ciastka trzeba skrócić czas zanurzenia biszkoptu w kawie { kawy jest za dużo w biszkopcie }.
przełamuję biszkopt na dwie części i układam na dnie pucharka. postępuję tak z kolejnymi biszkoptami. siódmy i kolejne biszkopty dzielę pomiędzy kolejne pucharki, tak aby w każdym pucharku znalazła się podobna ilość nasączonego kawą ciasteczka.
jeśli przygotowuję tiramisu w jednym naczyniu – używam prostokątną szklaną formę. wtedy nie łamię biszkoptów, tylko układam całe płasko na dnie, jeden obok drugiego. nie polecam jednak tego rozwiązania, znacznie lepiej przygotować tiramisu w osobnych pucharkach – tiramisu w pucharkach wygląda atrakcyjniej przy serowaniu na stół.
żółtka ubijam mikserem, końcówką do ubijania piany wraz z cukrem { u mnie robi to mikser stacjonarny, prędkość maksymalna }. warto dodać najpierw mniej cukru i obserwować masę. powinna zrobić się lekka i puszysta, nie ciężka i lukrowata { masa zrobi się ciężka, jeśli użyjemy za dużo cukru. może tak się stać, jeśli żółtka będą nieco mniejsze }.
do puszystej masy żółtkowej dodaję po łyżce serek mascarpone, cały czas ubijając końcówką do piany na najwyższych obrotach. kiedy masa jest już jednorodna i puszysta, dodaję ziarenka z laski wanilii { laskę wanilii przekrajam wzdłuż i ostrym nożem zgarniam zawartość połówki strączka. to samo powtarzam z drugą połówką }. ubijam jeszcze chwilę, aż ciemne kropeczki wanilii ładnie się rozporowadzą w masie. masa powinna być puszysta i dość sztywna { nie będzie sztywna jak piana z białek, będzie aksamitnie kremowa }.
masę wykładam do pucharków { albo do jednej dużej formy }, przykrywając ułożone wcześniej nasączone kawą biszkopty. staram się podzielić równo pomiędzy wszystkie pucharki. lekko wygładzam masę w każdym pucharku i odstawiam do lodówki.
po kilku, a najlepiej kilkunastu godzinach deser jest gotowy.
wyjmuję z lodówki i oprószam wierzch każdej porcji kakaem. delikatnie, nie za dużo. jak widać na zdjęciach – można dostosować ilość kakao do indywidualnych potrzeb i upodobań.
podaję od razu po wyjęciu z lodówki.
deser można przechować w lodówce do kolejnego dnia. z uwagi na obecność surowych jajek, nie rekomenduję przechowywania dłużej.
z tego samego powodu deser nie jest zalecany bardzo małym dzieciom oraz kobietom w ciąży.
PS.
ten deser uwielbiam podawać w staroświeckich pucharkach z początku XX wieku, które dostałam od teściowej. pucharki są wiekowe, a srebrne paski, które je wieńczą mają liczne uszkodzenia i ślady czasu… niemniej pasują idealnie do charakteru deseru.
we Włoszech spotkałam równie często podawany na talerzyku, prosto z dużej formy, nakładany łyżką – bez zbędnej dbałości o kształt porcji… oprószony pyłem kakaowym, z listkiem mięty – zawsze wywoływał zachwyt…
spróbujcie zrobić choć raz…
zapewniam, że to nie będzie jedyny…