kruche ciasteczka z żurawiną
ulubione maślane kruche ciasteczka typu shortbread, bez jajka, wzbogacone żurawiną. pyszne i z akcentem wizualnym!
kruche ciasteczka od lat piekę z mąki orkiszowej. orkisz – poza tym, że mniej zmodyfikowany niż pszenica – zawiera więcej błonnika, więc ciasteczka są bardziej wartościowe, ale też bardziej kruche… wręcz cudownie!
dodatek żurawiny sprawia, że ciasteczka mają charakter zimowy… choć można je upiec każdej porze roku. a kształt serca pasuje do wielu okazji 😉
składniki (na 2 blachy ciasteczek):
-
120 g szklanki suszonej żurawiny
-
150 g masła*
-
55 g ( 1/2 szklanki ) cukru pudru trzcinowego
-
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego, naturalnego
-
225 g ( 1,5 szklanki mąki ) orkiszowej jasnej
-
2 łyżki skrobii kukurydzianej ( maizeny) lub mąki ziemniaczanej
-
3 łyżki cukru pudru do posypania
* masło powinno być ciepłe
przygotowanie
żurawinę siekam na drobne kawałki { rozdrobniam przy pomocy malaksera, można to zrobić również mikserem z przystawką, albo blenderem – uwaga na obroty! }. potrzebne są drobne kawałki, nie pasta.
ucieram lub częściej miksuję masło z cukrem pudrem i ekstraktem waniliowym do białości { używam miksera stacjonarnego, z mieszadłem płaskim, prędkość 6 w skali 1-10 }. masa powinna być puszysta i jasna.
dodaję przesianą mąkę – obydwa rodzaje – i miksuję do połączenia składników.
dodaję żurawinę i ponownie miksuję do połączenia składników.
ciasto dzielę na 2 części, formuję 2 krążki, owijam w folię, wkładam na 60 minut do lodówki.
po wyjęciu z lodówki (wyjmujemy najpierw JEDEN krążek):
wałkuję ciasto na grubość około 4mm.
foremką w kształcie serca wycinam ciasteczka, resztę ciasta zagniatam i ponownie wałkuję…. czynności powtarzam do wyczerpania ciasta.
powycinane ciasteczka układam na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, w niewielkich odległościach od siebie – ciasteczka troszeczkę urosną, niewiele, ale warto zachować minimalne odstępy, aby ciasteczka się nie dotykały i nie zmieniły kształtu.
wycięte ciasteczka najlepiej OD RAZU przenosić na blaszkę – im ciasto chłodniejsze, tym lepiej.
piekę w temperaturze 170 stopni ( wstawiam do rozgrzanego piekarnika ), około 12 -15 minut. warto pilnować, żeby się nie przypaliły.
po upieczeniu ciastka powinny być bladożółte lub lekko złote, w każdym z tych wariantów będą pyszne – kwestia gustu.
wyjmuję, studzę na blaszce do całkowitego wystygnięcia.
wystudzone ciasteczka posypuję cukrem pudrem – delikatnie, albo obficie, jak wolicie…
ciastka można przechowywać dwa tygodnie lub dłużej w szczelnym pojemniku.
cudownego pieczenia!
PS.
ciasteczka zapakowane w bibułkę i pudełko albo piękną puszkę, przewiazane potem jeszcze wstążeczką, idealnie nadają się na prezent… robicie takie jadalne prezenty? ja uwielbiam!
w życiu nie widziałem tylu zdjęć ciasteczek na raz:) ale trzeba przyznać, że wyglądają kusząco:)