czekoladki orzechowe
domowe słodycze to luksus i odświętność. poza cudownymi zapachami, rozsiewają w domu niesamowite ciepło, spokój i radość… dlatego pieczemy ciasta, kandyzujemy skórki pomarańczy i robimy konfitury… a teraz : czekoladki!
poza cudownym metafizycznym aspektem jest też bardzo prozaiczny:
o ile można kupić dobrą czekoladę o prostym składzie, o tyle kupienie czekoladek czy pralinek bez ulepszaczy graniczy z cudem… a tu proszę: kilka świetnych naturalnych składników, trochę radosnej twórczości – i gotowe.
a efekt? oceńcie sami!
idealne do zrobienia przed świętami 🙂
składniki
(na 24 czekoladki )
-
200 g dobrej ciemnej czekolady (zawartość kakao nie więcej niż 70%)*
-
200 g dobrej mlecznej czekolady*
-
180 ml pasty orzechowej z orzechów laskowych**
-
90 ml (6 łyżek ) cukru pudru trzcinowego***
-
1/4 łyżeczki soli
-
90 ml mąki z orzechów laskowych o obniżonej zawartości tłuszczu (opcjonalnie)****
-
4 łyżki kruszonych orzechów laskowych
bardzo pomocna będzie blacha do minimuffinek – nie jest konieczna, ale ułatwia przygotowanie czekoladek.
konieczne są papilotki.
* czekoladę możecie użyć dowolną, dzieciom zapewne bardziej będzie smakować sama mleczna – moim zdaniem to już za słodko.
to połączenie pół na pół jest moim zdaniem idealnie wyważone smakowo. nie ulegajcie pokusie zrobienia czekoladek z ciemną czekolada albo z większa zawartością kakao – intensywność czekolady zabije delikatny smak i wdzięk nadzienia.
** pasta, czyli potocznie masło orzechowe, z orzechów laskowych Tree Nuts jest niesamowite. bardzo kremowe, jedwabiste, półpłynne wręcz… przepyszne – zrobione w 100% z najlepszych orzechów laskowych z własnych sadów tej rodzinnej firmy. idealne do smoothie orzechowego, albo kawy orzechowej >> przepisy znajdziecie TU i TU.
*** można użyć białego cukru, ale trzcinowy dodaje ledwo wyczuwalną karmelową nutę. cukier puder trzcinowy można zrobić blendując na najwyższych obrotach cukier trzcinowy demadera ( nie muscovado – to musi być suchy cukier w kryształkach, nie wilgotny od melasy ) przez kilkanaście – kilkadziesiąt sekund, w zależności od blendera.
**** mąkę używamy dla zagęszczenia masy, opcjonalnie, wyjaśniam w opisie przygotowania. mąka z orzechów laskowych jest w 100% z orzechów, czyli nawet z dodatkiem tej mąki czekoladki pozostają bezglutenowe.
przygotowanie
czekoladki orzechowe
obydwie czekolady łamię na kawałki i roztapiam w kąpieli wodnej.
blachę do minimuffinek wykładam papilotkami. w przypadku braku blaszki – można ustawić papilotki na desce albo zwykłej blaszce.
do każdej papilotki nakładam na dno łyżeczkę roztopionej czekolady. pędzelkiem rozprowadzam czekoladę na bokach papilotki, najlepiej do samej góry.
ja robię to na 3 tury, partiami po 8 czekoladek – nakładam czekoladę do 8 papilotek i kolejno rozprowadzam pędzelkiem. potem kolejne 8, i kolejne.
pozostawiam do całkowitego zastygnięcia, najlepiej i najszybciej w lodówce.
przygotowuję masę:
mieszam, najlepiej mikserem, pastę orzechową z cukrem pudrem i odrobiną soli.. masa będzie dosyć gęsta, ale nadal półpłynna. używam miksera, bo chodzi o to, aby cukier dobrze rozetrzeć i aby się rozpuścił – wtedy masa jest gładka i jedwabista. można to zrobić ręcznie, ale warto mieszać aż do gładkości.
masę można schodzić w lodówce, choć to niewiele zmienia jej konsystencję.
uwaga!
masa jest półpłynna, co oznacza, że potrzeba pewnej delikatności.
jeśli chcemy uzyskać bardziej gęstą masę, można dodać mąkę z orzechów laskowych o obniżonej zawartości tłuszczu w ilości analogicznej do cukru. masa jest wtedy przyjemni gęsta, natomiast traci swoją gładkość – na języku wyczuwalne są drobinki orzechów, mimo, że mąka które używamy jest bardzo drobna. oczywiście to w niczym nie przeszkadza – smakuje pysznie!
w czekoladkach na zdjęciach widzicie masę BEZ dodatku mąki.
kiedy czekolada w papilotkach dobrze zastygła, nakładam po 1 łyżeczce masy do każdej czekoladowej papilotki. jeśli zostanie Wam trochę masy – dołóżcie po odrobinie do każdej czekoladki.
podgrzewam ponownie pozostałą czekoladę w kąpieli wodnej aby była lekko płynna. w każdej papilotce umieszczam łyżeczkę czekolady i delikatnie wygładzam – delikatnie jest tu słowem kluczowym, nie mieszamy aby nie połączyć czekolady z miękką masą pod spodem. wypełniam papilotki do samej góry, uważając aby nie przepełnić.
każdą wypełnioną po brzegi papilotkę posypuję kruszonką orzechową. można tego nie robić, wtedy czekoladki dadzą się pięknie ustawiać jedna na drugiej, ale… nie mogę się oprzeć.
pozostawiam do wystygnięcia, potem wstawiam do lodówki do pełnego stężenia czekoladek.
podaję w papilotkach, albo bez…
no właśnie – trudny wybór. w ozdobnych papilotkach czekoladki prezentują się przepięknie, natomiast łatwiej się nimi częstować w postaci bez papilotek. można też wyjąć wszystkie czekoladki z papilotek i wsadzić w nowe. wtedy zachowamy urodę „sukienek”, a goście nie będą mieli kłopotu z odrywaniem papierków.
gotowe czekoladki można przechowywać poza lodówką, jak zwykłą czekoladę.
A czy można użyć innej mąki? Lub zrobić bez mąki
mąka orzechowa jest dodawana opcjonalnie – zazwyczaj potrzeba zagęścić masę. mogą to być zmielone orzechy, albo mąka orzechowa. bez tego dodatku masa będzie aksamitna, ale lekko { lub bardziej płynna } . jeśli to nie przeszkadza – można pominąć. czekoladki na zdjęciach są bez dodatku mąki.