ciasteczka orzechowe
cieniutkie, chrupiące i delikatne jak koronka.
bez mąki, bez glutenu, proste w wykonaniu – no, może poza orzechami. smak i aromat wynagradzają wysiłek. i ta chrupkość!
z inspiracji przepisem mojewypieki.com
składniki (na 2 blachy, czyli 30-40 ciasteczek):
-
175 g orzechów laskowych
-
40 g mąki ziemniaczanej
-
120 g drobnego cukru trzcinowego*
-
1 łyżeczka proszku do pieczenia
-
100 g masła
-
1 jajko
-
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
* jeśli nie dysponujecie drobnym cukrem trzcinowym – można po prostu lekko zmielić zwykły „gruby” cukier trzcinowy w blenderze lub młynku. mielimy na drobno, nie na puder – czyli nie zbyt długo.
przygotowanie
orzechy podprażam w piekarniku – wystarczy 8 minut w temperaturze 200 stopni. trzeba uważać – orzechy lubią się przypalać. kiedy są gotowe – pięknie pachną, skórka robi się ciemniejsza i zaczyna pękać, pokazując jasne wnętrze orzecha. pozostawiam przez chwilę do wystygnięcia, a następnie obieram ze skórki – nabieram w każdą dłoń garść orzechów i pocieram o siebie. ciemne skórki odpadają. kiedy już wszystkie orzechy są oddzielone od skórek – mielę na grubą mąkę. można to zrobić blenderem { jeśli jest mocny } , malakserem lub przystawką do miksera stacjonarnego. prażenie i mielenie orzechów jest nieco kłopotliwe – ale takie są o wiele pyszniejsze i bardziej aromatyczne niż kupione tarte orzechy w torebce { które czasem zdarza mi się użyć }.
mieszam razem składniki suche: zmielone orzechy, mąkę ziemniaczaną, cukier i proszę do pieczenia. dodaję stopione masło, jajko i ekstrakt z wanilii, mieszam dokładnie na jednolitą masę. odstawiam na 15 minut – ciasto zgęstnieje.
z ciasta oddzielam małe porcje, formuję małe kulki – około 2 – 3 cm średnicy (jak bardzo mały orzech włoski) i układam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. używałam cienkich rękawiczek jednorazowych – ciasto jest luźne i lepiące. trzeba zachować odstępy – ciastka się rozpływają i rosną.
piekę 15 minut w piekarniku nagrzanym do 160 stopni. ciasteczka powinny być lekko brązowe na brzegach, a jeśli chcemy aby były BARDZO chrupiące – całe lekko brązowe. wyjmuję z piekarnika, czekam aż trochę przestygną i przekładam na kratkę – ostrożnie, bo zazwyczaj są nadal miękkie. w miarę stygnięcia zrobią się kruche