piękne widoki, ciekawe historie, proste życie i przywiązanie do natury, prawdziwe jedzenie, domowe sery, wędliny, przetwory…
Południowy Tyrol
Ostatnie kilka dni spędziliśmy w Południowym Tyrolu, poznając uroki tego niezwykłego regionu . . . przepiękne widoki, ciekawe historie pisane przez życie, gospodarstwa agroturystyczne jak na głębokiej wsi – w bliskim sąsiedztwie urokliwych miasteczek . . . słuchaliśmy opowieści, próbowaliśmy specjałów i dań regionalnych, robiliśmy własnoręcznie mozarellę! . . .
Południowy Tyrol jest specyficzny, ma swój niepowtarzalny charakter, tradycje, zwyczaje i smaki, do których mieszkańcy są przywiązani.
Region administracyjnie na należy do Włoch, ale historycznie już nie: do 1919 roku należał do Austrii. Od pięćdziesięciu lat ma specjalny status autonomii (podobnie jak Sycylia i trzy inne regiony). Mieszkańcy… uważają się bardziej za Austriaków, niż za Włochów. A najchętniej za Tyrolczyków.
Wszechobecne góry mają wpływ na styl życia, oraz na jedzenie. Podczas poprzednich podróży do Włoch zauważyłam, że kuchnia w regionach górskich jest zupełnie inna niż to, co kojarzymy z włoskim jedzeniem: dania są bardziej treściwe, można powiedzieć – cięższe, pełne serów, białych sosów i świeżo robionych makaronów. Tutaj, w Tyrolu jest jeszcze inaczej: królują dania jest regionalne, charakterystyczne. Ciasto chlebowe, wędzonka, sery, mięso…
Alto Adige (czyli Tyrol Południowy) to rozległe wsie – a raczej rozrzucone po górskich, wijących się drogach gospodarstwa, z małymi uroczymi miasteczkami w dolinach. Gospodarstwa położone są w bezpośredniej bliskości gór, a często również stacji narciarskich. Mnóstwo tu gospodarstw agroturystycznych, w których można spędzić weekend albo wakacje – przenocować, zatrzymać się na dłużej, zjeść, porozmawiać z właścicielami, obcować ze zwierzętami (gospodarze zazwyczaj hodują zwierzęta), zwolnić… Wymarzone miejsce dla poszukujących spokoju, czystego powietrza, życia pełnego wartości i tradycji (również na talerzu), pięknych widoków i prawdziwego jedzenia – a jednocześnie komfortu. SLOW LIFE na wysokim poziomie.
Tutejsza baza noclegowa dorównuje ofercie hotelowej, a często zdecydowanie ją przewyższa. Gospodarstwa, nazywane farmami, oferują pokoje i apartamenty na bardzo wysokim poziomie. Farmerzy za punkt honoru mają serwowanie własnych produktów – tutaj własny znaczy w 100% własny. Domowy dżem musi być z własnych owoców, a domowy ser – z mleka od własnej krowy lub kozy, wypasanej na własnym pastwisku. Oznacza to również pełną wiedzę gospodarzy na temat produktów, i całkowitą odpowiedzialność. To oznacza również… niezwykły smak. Głęboki, prawdziwy, autentyczny. Na sposób austriacki noclegi oferowane są zawsze ze śniadaniem, a śniadania są bogate…. (o tyrolskich śniadaniach piszę oddzielnie, zasługują na specjalną uwagę).
{ na zdjęciu powyżej >>> cudowna cudowność : 'miód’ z mniszka >>> przepis TUTAJ }
Gospodarstwa prowadzone są przez rodziny, otoczone łąkami, ścieżkami i górami… mnóstwo przestrzeni i kontaktu z naturą – spacery, wycieczki wysokogórskie, świeże powietrze, sporty, zabawa…
Miasteczka to osobna historia, z austriackim i włoskim sznytem. Miasteczka z zamkami, bramami, chorągwiami, kamieniczkami…. z piekarniami na styl austriacki i pizzeriami serwującymi najprawdziwszą włoską pizzę.
Byliśmy w Tyrolu w zupełnie niespecjalnej porze – w zimie, która jest kiepską zimą, najcieplejszą od lat. Przez kilka dni doświadczyliśmy trzech pór roku: mglistej jesieni, śnieżnej zimy i słonecznego przedwiośnia. Nawet w tej aurze, Tyrol jest zachwycający. Na wiosnę musi być przepiękny, a wczesną jesienią… muszę koniecznie wrócić. Zobaczyć i doznać więcej.
Południowy Tyrol to również wspaniałe rozwiązanie na wyjazd narciarski – zamiast pobytu w średniej jakości hotelu zamieszkać w gospodarstwie oddalonym o kilometr lub dwa od stacji narciarskiej – ale doświadczyć jednocześnie zupełnie innych doznań…
zajrzycie również do wpisu O TYROLSKICH ŚNIADANIACH, są niezwykłe…
PS
„Na straży” tradycji regionalnej stoi Roten Hahn, czyli Gallo Rosso – stowarzyszenie wspierające gospodarstwa i wyznaczające kierunki rozwoju. To ważna organizacja, która z jednej strony pomaga rolnikom rozwijać gospodarstwa w dobrym kierunku, a z drugiej strony wymaga – czyli zapewnia gościom wysoki poziom obsługi i doświadczeń. Gallo Rosso prowadzi stronę internetową, gdzie można przejrzeć bazę noclegową i poznać oferowane usługi (http://www.roterhahn.pl/pl/).
zdjęcia zostały zrobione w Bressanone w gospodarstwie EgarterHof, gdzie mieszkaliśmy; w Varnie w gospodarstiwe GriesserHof, gdzie biesiadowaliśmy; w Montevilla w gospodarstwie GönnerHof, gdzie robiliśmy mozarellę z uroczą Rossie; w miasteczku Bressanone i w całej otaczającej okolicy.
zdjęcia tym razem nie tylko autorskie, również od wojtek mann fotografiia, dziękuję za użyczenie.
Ale ładne zdjęcia! Szczególnie te górskie widoki 🙂
Dla mnie jednym z ważniejszych punktów podóży jest próbowanie lokalnych porduktów, A w takich pięknych okolicach to sama przyjemność. Nie wiem jak to jest, ale w górach nawet najprostsze jedzenie smakuje wyśmienicie:)
Niesamowite miejsce – i te gospodarstwa i te małe miasteczka. Świetny klimat
A w jakim języku słuchałaś historii mieszkańców? 🙂
z językiem było trochę kłopotu. niewiele osób, zwłaszcza poza miasteczkami, mówi po angielsku – głównie dzieci i młodzież. pierwszym językiem jest zazwyczaj niemiecki, niemal równoważny z włoskim. my troszkę mówimy po włosku, więc to była kombinacja włoskiego i angielskiego – tam gdzie nam brakowało już włoskiego – ze wsparciem młodszych osób z farmerskich rodzin.
Piękneeee! Ale wolę cieplejsze klimaty 😀
zdjęcia robią wrażenie!
Olśniewające zdjęcia! No piękna ten Tyrol…
piękne zdjęcia!
Byłem i polecam cudowna kraina!
Marzy mi się takie podróżowanie.
Piękne zdjęcia 🙂
Ale nabrałam chęci, aby się tam udać, wspaniałe widoki, pewnie też i na interesujących ludzi bym się natknęła. 🙂 Malowniczo odmalowałaś, zrobiło się bardzo klimatycznie. 🙂
dziękuję bardzo. to bardzo klimatyczne miejsce, będzie o nim więcej 😉 zapraszam ponownie!
Zdjęcia niesamowite – aż nie mogę przestać się zachwycać! Też bym się chętnie wybrała 😀
Przepiękne zdjęcia.
A ,miejsce wygląda bajecznie. JA z racji, że nie jestem sportowa, a tym bardziej nartowo-deskowa, to nigdy nie pchałam się zimą w góry. Ale dla takich zdjęć i widoków pewnie byłoby warto 😉
och tak! miejsce jest cudowne, i wcale nie w kontekście nart – w niczym nie przypomina narciarskich kurortów. choć oczywiście na narty też można się tu wybrać – stoki są i czekają 🙂
Pięknie i klimatycznie! 🙂
Przepiękne miejsce, mam nadzieję, że będę miała kiedyś szansę je zobaczyć 🙂
Fajne miejsce, przepiękne zdjęcia
Cudna opowieść. Wspaniałe zdjęcia 🙂 Zazdroszczę
No …..pięknie 🙂 – profesjonalny reporter z Ciebie 🙂 świetny tekst i piękne zdjęcia !
Ale pięknie, ale smakowicie… już nawet na ten miód, którego ogólnie nie lubię, ślinka mi cieknie 🙂 Cudnie!
och, ten miód ma wspaniały smak! będzie o nim więcej w opowieści o tyrolskich śniadaniach, która niebawem, zapraszam!
Fotografie zachwycają! Piękne miejsce i jak tylko będę miała okazję to na pewno odwiedzę.
Namówiłaś mnie na taki wyjazd! 🙂
cudowne miejsce. Góry są piękne o każdej pozre roku, więc jak ktoś lubi to nie ma złej pogody 😉 My się szykujemy w Alpy powoli więc Tyrol jak najbardziej odwiedzimy. Powiedz tylko jak z językiem? Którym się posługiwaliście? Bo angielski mamy ogarnięty, a Włoskiego się dopiero ucze… Zdjęcia są świetne 😉
językowo dla nas nie jest najlepiej, niestety. po angielsku mówią nieliczni dorośli, większość młodzieży i dzieci. pomagają rodzicom się porozumieć – tutaj procentuje, że wartością jest rodzinność. na warsztatach z robienia mozarelli (będzie osobny post, zapraszam) piętnastoletnia córka gospodyni była rewelacyjną pomocą (gospodyni w tamtym miejscu jest cudowna, szczerze polecam). większość mieszkańców mówi po niemiecku (jako pierwszy język) oraz po włosku – jedni lepiej, drudzy gorzej. właściwie od inteligencji i empatii ludzi zależy jak przebiega komunikacja. spotkaliśmy takich, którzy świetnie kojarzyli angielskie słowa z niemieckimi i całkiem dobrze 'rozumieli’ co mówiliśmy. z podstawową komunikacją nie powinno być problemów, ja próbowałam poznać historię i obyczaje…
bez komunikacji cięzko poznać kulturę więc pozostaje przypomnienie sobie niemieckiego 🙂 dzięki wielkie. Tej mozarelli zazdroszczę, pewnie pyszna.
warsztaty mozarelli serdecznie polecam! napiszę o nich więcej. mozarella pyszna, 100% alpejskiego mleka pewnego pochodzenia, krowy pasione na pastwiskach w najczystszej okolicy… gospodyni Rosie jest przeurocza, a miejsce piękne… tuż u podnóża Kornplatz / Plan de Corones.
przepiękne zdjęcia i piękna opowieść 🙂
w końcu coś o górach nie w kontekście nart ! 😀 a co do specyfiki północnych Włoch – odczułam to nawet w okolicach Mediolanu – mam wrażenie, że tam się sprzedaje pizze tylko dlatego, że turyści tego wymagają 😉 niemiecki zna co drugi mieszkaniec. tych starych europejskich podziałów jeszcze długo się nie pozbędziemy. moze nawet dobrze ;p
w Bressanone cudowna pizza, nie przez grzeczność 😉
Świetne zdjęcia, a dopełnione jeszcze lepszym tekstem 😀
Przepiękne miejsce, na pewno je kiedyś odwiedzę 🙂