no… nie da się! nie da się przetrwać grudnia (a czasem również listopada) bez piernikowego smaku na języku i ciepła w sercu (i głowie)…
za co kochamy pierniki?
za głęboki, korzenny aromat, miodowy smak, ciężkość i lekkość zarazem…
za ukojenie, oręż w walce z chłodem i szarością, za ciepłe myśli i odczucia…
za rozgrzanie, otulenie smakiem i aromatem, za błogość…
*
jeśli kochacie pierniki polecam Wam jeden z najbardziej staroświeckich : przedwojenny piernik Wereszczyńskich.
piernik, który wychodzi zawsze i pozostaje świeży przez tygodnie.
na miodzie gryczanym, w zasadzie bez cukru, pyszny, aromatyczny, o głębokim smaku.
dodajcie bakalie i orzechy jak chcecie, ale koniecznie, absolutnie koniecznie polejcie ciasto gorzką czekoladą.
*
druga propozycja to drugi biegun :
ciasto piernikowe bezglutenowe, z mąki gryczanej , dyni i marchewki; cukier można zastąpić w całości miodem.
warzywa nie są wyczuwalne w smaku, ciasto jest obłędnie wilgotne i zdecydowanie miodowe. dodajcie więcej orzechów dla miodowo-orzechowej piernikowej doskonałości.
i nie pomijamy klonowego lukru…
*
no i pierniczki…
najlepsze pierniczki, zwane też u nas w domu pierniczkami Marty, za sprawą autorki przepisu.
korzenne, aromatyczne, słodkie, cieniutkie, kruche i nietwarde…
do zjedzenia od razu i po wielu miesiącach, do zrobienia na początku grudnia i tuż przed świętami.
idealnie zachowują wycięte kształty… po prostu wspaniałe!
*
jeszcze akcent nowczesności,
coś za co pokochają Was dzieci, i co zrobi absolutne wrażenie na świątecznym stole:
domowe LODY PIERNICZKOWE!
*
na koniec to, od czego zaczynamy pierniki i pierniczki : przyprawa korzenna, najlepiej domowa!
*
cudownego piernikowania czy tez pierniczenia…
dajcie znać, jakie są Wasze ulubione pierniki i pierniczki, i pieknikowe zwyczaje… u nas to jest trzypokoleniowe pierniczenie >> opowieść TUTAJ