kiedy pieczemy ciasto lub chleb, w domu pojawia się niezwykłe ciepło i cudowny zapach…
nie chodzi o temperaturę w kuchni, która rośnie za sprawą pracującego piekarnika, ani o bezpośrednią woń wypieku. jest coś jeszcze… niezwykłe ciepło emanujące z kuchni, wypełniające każdy zakątek domu, utrzymujące się jeszcze długo, długo… ciepło przywołujące wspomnienia, dobre chwile, uspakajające myśli… ciepło domowego ogniska? coś nieuchwytnego, co kiedyś było oczywiste – jak babcia gotująca w kuchni, jak domowe wypieki, jak wspólne posiłki, do których zasiadała cała rodzina… wspomnienie z dzieciństwa, skojarzenie, tęsknota za spokojnością duszy…
dziś żyjemy inaczej, szybciej, bardziej oderwani od siebie, bardziej osobno… i nagle ten zapach, to ciepło… sekunda zatrzymania, uchwycenie momentu, chwilo trwaj… może to jest ta chwila, którą potem będziemy wspominać, albo która dla naszych dzieci będzie skrzętnie przechowywanym w pamięci skarbem… może dlatego piekę – wypełniam dom nieuchwytnym… ciepłem, zapachem, klimatem.
na stole wspaniałe muffiny dyniowe, z rodzaju 'best ever’. aksamitne, wręcz kremowe, pełnoziarniste, miodowe… smakują tak, jak wyglądają ich papierowe sukienki: sama radość! mają w sobie wszystko: ciepło, dom, ukojenie…
Jak zwykle przepyszne dania i doskonałe przepisy. Brawo. 🙂
Uwielbiam, kiedy w weekend roznosi się po domu zapach pieczonego ciasta, później wspólne jego degustowanie, przyjemne łapanie rodzinnych chwil. 🙂
to, właśnie to… najważniejsze!
Piekę bardzo rzadko, no trudno 😉 Ale świąteczne lukrowane pierniki to nasza coroczna tradycja, którą kultywujemy 🙂
Wszędzie głoszę, że muszę wreszcie muffiny dyniowe upiec , a tu już połowa listopada za nami a dynia czeka 🙂