pierniczki pepparkakor
najlepsze pierniczki, zwane też u nas w domu pierniczkami Marty, za sprawą autorki przepisu 😉
korzenne, aromatyczne, słodkie, cieniutkie, kruche i nietwarde… idealnie zachowujące wycięte kształty… wspaniałe!
składniki (na mnóstwo ciasteczek)
-
150 ml wody
-
25 ml melasy
-
1 i 1/4 łyżki mielonego cynamonu
-
1 łyżka mielonego Imbiru
-
1 łyżka mielonych goździków
-
1 łyżka sody oczyszczonej
-
200 g masła
-
400 gr cukru trzcinowego
-
350 gr mąki ORKISZOWEJ pełnoziarnistej
-
325 gr mąki ORKISZOWEJ jasnej
lukier królewski (rekomenduję)
-
1 opakowanie lukru Royal Icing marki Wilton
-
woda – ile potrzeba
albo lukier domowy
-
1 białko jajka
-
1 szklanka cukru pudru
przygotowanie
w rondelku umieszczam wodę, melasę, przyprawy i sodę, zagotowuję. dodaję masło i cukier, mieszam, odstawiam, aż masa zupełnie ostygnie.
masę przekładam do dzieży miksera, dodaję prawie całą mąkę { troszkę mąki zachowuję do podsypywania w czasie wałkowania ciasta } i miksuję. można również wymieszać ręcznie – jest to dość ciężka praca, bo mąki jest dużo – ale wykonalna.
masę dzielę na 2 – 3 części, formuję z nich płaskie dyski, zawijam w folię i wkładam do lodówki. ciasto jest bardzo lepiące. po schłodzeniu będzie trochę mniej lepiące. najlepiej pozostawić ciasto w lodówce na noc (12 godzin) i piec ciasteczka następnego dnia. ciasto można także zamrozić i zużyć przez następne pół roku (lub tylko jej część jeśli przygotuje się zbyt dużo).
po wyjęciu z lodówki (wyjmujemy najpierw JEDEN krążek):
wałkuję ciasto tak cienko jak mogę, podsypując lekko mąką – ciasto zazwyczaj 'samo’ narzuca minimalną grubość placka.
wycinam foremkami kształty, resztę zagniatam, ponownie wałkuję…. do wyczerpania ciasta.
powycinane ciasteczka układam na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, w niewielkich odległościach od siebie.
piekę około 5 minut w piekarniku nagrzanym do temperatury 225 stopni (bez termoobiegu, nagrzewanie góra i dół).
pierniczki najpierw urosną, potem wrócą do pierwotnego kształtu. jeśli ciasto będzie rozwałkowane grubiej – urosną bardzo mocno, wtedy trzeba zachować większe odległości.
upieczone pierniczki studzę na kratce.
lukrowanie
w przypadku użycia lukru królewskiego – proszek lukrowy mieszamy z wodą wg instrukcji na opakowaniu.
w przypadku robienia własnego lukry – białko roztrzepujemy, mieszamy z cukrem i rozcieramy do uzyskania jednorodnej, bardzo gęstej masy. dekorujemy najlepiej rękawem cukierniczym jednorazowym z najmniejszą końcówką – lub większą w zależności od pożądanych efektów (np. Wilton nr 1 do nr 4). można też użyć rożków z papieru do pieczenia złożonych samodzielnie – nie rekomenduję jednak tej metody, rożki lubią się „rozjeżdżać” i tracimy wtedy precyzyjny kształt wzorków. do większych powierzchni można użyć pędzelków i rzadszego lukru, ja jednak wolę nieco tylko rzadszy lukier i wypełnianie powierzchni nadal rękawem z końcówką 4 – najpierw rysujemy kontur.
w każdym przypadku, na dowolnym etapie – jeśli lukier zbytnio zgęstnieje podczas dekorowania wystarczy dodać kilka kropel wody.
jeśli chcemy uzyskać lukier kolorowy polecam barwniki w żelu marki Wilton – koszt około 10 zł za pojemniczek, który nigdy się nei skończy. te barwniki są bardzo, bardzo wydajne (po otwarciu przechowujemy w lodówce).
gotowe pierniczki, również polukrowane można przechowywać tygodniami i miesiącami w szczelnie zamkniętych pojemnikach. są pyszne, kruche i nietwarde od razu po upieczeniu, po miesiącu oraz po pół roku.
(kiedyś zrobiłyśmy rekordową ilość z podwójnej porcji ciasta z tego przepisu. pierniczki przetrwały u nas do października – i nadal były pyszne).
PS. może trudno uwierzyć – tego przepisu nie sponsoruje marka Wilton. polecam te produkty ze szczerego przekonania, że są świetne i nie warto szukać innych.
pierniczki pepparkakor – pierniczkowa galeria